Dobra lecimy, dzień drugi, czyli 60 dni do kostiumu.
Na początek oczywiście zapałam więc siłownia rano odpadła. Potem oddałam się na chwilę słodkiemu lenistwu a teraz do roboty.
Dziś mam sporo do zrobienia. Będę pracować w domu. Ponad to muszę uporządkować przestrzeń w której żyje. zaczynam mieć wrażenie, że chaos mnie pochłania i już nad nim nie panuje a staję się jego częścią.
Śniadanie: Cafe latte - bo jak żyć bez kawy :), koktajl truskawkowy z łyżka słodzika i łyżką kefiru, pół bułki niestety białej z żółtym serem.
II Śniadanie: herbata z melisy i sałatka z kalarepy, cukinii i pomidora
A i nie ma co się oszukiwać po drodze na pewno będą truskawki.
Obiad: płatki z mlekiem i kanapka z przecierem pomidorowym
Truskawki, truskawki, truskawki
Na kolacje puszka groszku konserwowego.
Mało zdrowy dzień ale nie najgorzej. Tylko strasznie mało pije.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz