W zeszłym tygodniu sobie strasznie pozwoliłam i jadłam wszystko. W zasadzie to przez ostatnie dwa tygodnie. Dlatego jeśli chodzi o wagę i samopoczucie stoję nad przepaścią.
A za 61 dni zamierzam paradować w kostiumie kąpielowym więc najwyższy czas się ogarnąć. Należę do osób uzależnionych od porannego ważenia a ponieważ waga jest teraz straszna myślę że dobrze by było zrobić kilka dnia przerwy - następne warzenie za tydzień.
A za 61 dni zamierzam paradować w kostiumie kąpielowym więc najwyższy czas się ogarnąć. Należę do osób uzależnionych od porannego ważenia a ponieważ waga jest teraz straszna myślę że dobrze by było zrobić kilka dnia przerwy - następne warzenie za tydzień.
I tak dziś:
Śniadanie : koktajl z truskawek z kefirem (do tego odrobina słodziku - wiem że nie zdrowy ale na początku potrzebuje wsparcia, za jakiś czas go odstawię)
II Śniadanie: kanapki z bułki typu gracham z szynka, pomidorem i ogórkami bez masła.
Mój mały grzech ale w te upały nie umiem się oprzeć - mocno schłodzona Mirinda - uwielbiam - 156 kcal. Szukałam odpowiedników w wersji light ale są nie dostępne w regularnej sprzedaży, można znaleźć coś w internecie, jednak nie poczułam się przekonana.
Lunch :) arbuz - pycha
na obiad chłodnik z ogórków i warzywa przygotowane na parze.
Same pyszności.
A i będą jeszcze truskawki :)
Nie wiem jak będę dziś ćwiczyć. Na pewno się porozciągam. A jutro rano siłowania.
W zasadzie czuje się strasznie zmęczona a mam wrażenie, że mało co dziś zrobiłam dlatego wracam do pracy.
W moim życiu nadal panuje straszny bałagan ale nie paliłam dziś co w zasadzie nie ma się czym chwalić pewnie jak bym spotkała któregoś ze znajomych do bym uległa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz