Jutro podejmuję wyzwanie, wyzwanie biegu do Florencji
dokładniej na Piazza della Signoria. Według różnych wyliczeń odległość pomiędzy
Krakowem a Florencją jest 1300 – 1400 km,
w zależności od przyjętej trasy. Ja przyjmuje, że ilość kilometrów jaką muszą pokonać to 1350 km.
Tak by było powiedzmy sprawiedliwie.
Kilometry będę zdobywać podczas ćwiczeń na siłowni głównie
na bieżni,
dopuszczam również inne aeroby.
Motywacje do ćwiczeń mam dość słabą i właśnie ten bieg, cel
ma mi posłużyć jako motywacja.
Jako cel wybrałam Florencję, miasto, które
kocham i do którego chętnie wracam i o którym będę mogła wam coś powiedzieć.
Skutek uboczny? Jest nawet przewidywany, nim jest utrata
wagi i zdobycie ładnej sylwetki.
Już wcześniej na blogu pisałam o moim biegu do Istambułu,
tamtego celu nie udało mi się osiągnąć. Tym razem mam wrażenie, że jestem bardziej
zmotywowana, a przede wszystkim jestem bardziej świadoma wyzwania no i w szafie
mam za dużo rzeczy,które tylko wiszą na wieszakach bo ja niestety...........................
nosić ich nie
mogę.
Karta pacjenta:
mam 26 lat, mój wskaźnik BMI to 30,46 zatem
jestem na granicy otyłości ( o czym oczywiście nikt nie wie ja sama też udaje, że nie wiem), zatem do prawidłowej wagi brakuje mi dość dużo według
różnych kalkulatorów, a według mojego oka do prawidłowej wagi brakuje mi minus 15/17
kg. Ale sam wymiar wagi nie jest ważny. Istotne jest samopoczucie, a na samopoczucie jak
każdy z nas wie składa się mnóstwo czynników.
Podsumowując: Jutro zaczynam bieg do celu, cel to Florencja,
do przebycia 1350 km :)